poniedziałek, 2 września 2013

Powrót do szkoły.

Cześć.
Wraz z powrotem do szkoły wracam do pisania naszego, klasowego bloga ^^
W kościele trochę buszowaliśmy, z resztą w szkole też. Część klasy przygotowała program artystyczny, na dobry początek szkoły zyskaliśmy już kilka dodatnich uwag, yea!
Gdy byliśmy w naszej klasie straszna rzecz się zdarzyła, gdyż zostaliśmy obrabowani z krzeseł! Kilka przynieśliśmy, jednak niestety - nie było ich wystarczająco.
Doszedł do nas Patryk, znany jako Lolek i Jarek znany jako... nowy Jarek xD
Napisaliśmy również plan lekcji, który wygląda następująco:

Poniedziałek: 

1. Polski s. 24
2. W-F s. gim.
3. Matematyka s. 25
4. Przyroda s. 19
5. Religia s. 23
6. WDŻWR s. 19
7. Plastyka s. 21

Wtorek

1. Zajęcia wyrównawcze z przyrody s. 19
2. Przyroda s.19
3. Religia s.19
4. Matematyka s. 23
5. W-F s. gim
6. Polski s 24
7. Zajęcia wyrównawcze z j. Polskiego s. 24
8. Zajęcia wyrównawcze z matematyki s. 25

Środa

1. Przygotowanie do sprawdzianu j. Polski s. 24
2. Polski s. 19
2. W-F s. gim
3. Matematyka s. 25
4. Muzyka s. 21
5. Angielski s. 24

Czwartek

1. Kółko teatralne (nieobowiązkowe)
2. Przyroda s. 19
3. Polski s. 24
4. Historia s. 21
5. Angielski s. 22
6. Polski s. 24
7. Godzina wychowawcza s. 24

Piątek

1. Przygotowanie do sprawdzianu matematyka s. 25
2. Matematyka s. 25
3. Polski s. 25
4. Historia s. 21
5 Angielski s. 25
6. Niemiecki s. 22
7. SKS (nieobowiązkowe)


Jeszcze dzisiaj wybraliśmy samorząd klasowy, który wygląda tak:
Przewodnicząca - Karola
Zastępca - Maks
Skarbnik - Zielina

Zielina wraz z Maksem się dobrze dogadali w kwestii funkcji w klasie, gdyż oboje zdobyli po pięć głosów. O 10 mniej niż ja.

piątek, 21 czerwca 2013

Śmigus - Dyngus wersja czerwcowa

Upał, duszno, jajka sadzone na kamieniu można przyrządzać!
Ale my się nie damy!
W ogóle, większość szkoły się nie dała upałowi. W automacie była nabywana woda i głównie chłopcy robili w nakrętce butelki dziury cyrklem i wszystkich oblewali. Powtórka dyngusa? Ale jakże sprzyjała na taki upał! Niestety, karty od gry w Uno (własność Zieliny) też zostały ochlapane, jednak nie były zbyt mocno uszkodzone i dało się grać ;)

czwartek, 20 czerwca 2013

Luźny czwartek.

Słońce strasznie grzało, można było się ugotować. W kalsie było 16 osób.
Anglieski przeminął bardzo szybko, matma, mimo wielu zastrzeżeń, nie była zła, mieliśmy pacować w ćwiczeniach, jedni (ci przy biórku Pani) pracowali solennie, jednak osoby siedzące z tyłu grały w długopis.
Podczas informatyki to samo, jedni byli przy komputerach, wąska ilość osób grała w butelkę. Kolejny angielski, minął na spokojnie, znów długopis. podczas polaka było rysowanie i wycinanie paczuszek na prezenty dla szóstoklasistów. Było też dużo pożegnalnych przytulasów, bo Jula z Paulą jada na obóz.
Podczas zajęć teatralnych była gra w kalambury. 

środa, 19 czerwca 2013

Gra w butlekę/długopis i inne zabawy dla zabicie czasu.

Dzisiaj jakoś często graliśmy w gry typu butelka. Na przerwach butelką, an lekcjach długopisem (własność Karoli). Niektórzy nie wywiązywali się z zadań i odpadali, inni majsterkowali tak, aby wykonać zadanie, ale jak najbardziej obejść główny temat wyzwania np. Sławek miał obejść boisko do siatkówki razem z Gruglu. Tak to zrobili, że śli w obrębie kilku metrów od siebie, Natalia, która owe zadanie im dała, mówiła, ze miało być za rękę, jednak tego nie dopowiedziała i tak oto Sławek uniknął najgorszego w całym wyzwaniu.
Podczas lekcji wychowania fizycznego graliśmy w piłkę nożną, siatkówkę, a niektóry w butelkę (własność Natalii).
Butelka - (zapewne) szybko się znudzi, w takiej ilości.
Piłka nożna - przegrana drużyna musiała dwa razy obiec duże boisko. Był remis (1-1), więc strzelano karne. Drużyna Zieliny przegrała, on nie musiał biec, ponieważ dobrze bronił (Strzelali: Kujawa, Bażant, Bartek i trafił tylko Bażant, przeciwnicy: strzelali Artur, Paulina i Zielina, nikt nie trafił).
Siatkówka - Maks był sędzią, Dzikie Reksie wygrały pierwszego seta, a potem jakoś gra się dłużyła i niektórzy poodchodzili i grali w butelkę, gra zrobiła się ot taka, dla przyjemności.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Niespodziewane zastępstwo.

Mieliśmy mieć przyrodę, ale Pnai była u Padna dyrektora (Budyń mówił 'dyrektora Pana') i z tego względu mieliśmy... zastępstwo. A kto uczył przyrody? Karola (ja) i nie wiem, czy ktoś był z teog zadowolony, ale przynajmniej emmm, nie sterczeliśmy jak oszołomy na korytarzu xD
Polak był oki, uczyliśmy się pisać zaproszzenia iwgl.
Muzyka, oj co tam się działo! Te fałsze, miliśmy być cicho, ale ot tylko marzenia, które się nigdy nie spełnią, chyba, że nauczyciel użyłby mega przekonującego szantażu, lecz wiadomo - tak być nie będzie (Ferdynant Kiepski).
W-F i siatkówka! Piłka nożna się znudziła, od czasu Tlenia gramy w siatę! No i drużyny:
Dzikie laseczki vs Dziekie Reksie w agreście.
Kto wygrał? Tego nie jestem pewna, bo był remis w setach (1-1) i Pan się nagle wtarabanił i grał z Reksiami, a wiadomo - jak on coś trafi to się nie liczy i dlatego nie ma zwycięzcy, remis. I jak jutro tez będzie pogoda sprzyjać idziemy na bojo i gramy dalej w siatkówkę.
Matme jakoś przeżyliśmy, obliczaliśmy swoje średnie i rozmawialiśmy. Połączyliśmy z tyłu 3ławki i siedzieliśmy w siódemkę, bo Nata się wtraciła.
___
Wracając do zaastępstwa, w klasie działy się różne rzeczy: bazgranie po tablicy a następnie zmazywanie, Pałka chciała do odpowiedzi, Sławek rzycał samolotem, klasa była dość szalona, ale udało się i podręczniki został przeczytany, czy ktoś tego chciał czy nie (bo był czytany na głos) i ćwiczenia uzupełnione. A po tej lekcji dostałam nowe pseudo: Pani profesor.

niedziela, 16 czerwca 2013

3dniowa wycieczka do Tlenia.

Klasy 4-6 pojechały na 3dniową wycieczkę do Tlenia. Wróciwszy z niej, nikt nie mógł narzekać na brak emocji i choć początek nie zapowiadał się dla wszystkich ciekawie, od czasu basenu jednak szczęście górowało nad tym, iż nie wszyscy mieli pokoje. Jak to na wycieczce było?

12.06.2013r. (dzień pierwszy)

Wszystko było ok. Podróż odbyła się bez najmniejszego szwanku. Dojechaliśmy do rezerwatu cisów i tam padły pierwsze ofiary komarów. Mieliśmy przerwę na zjedzenie kanapek i ruszyliśmy w las. Żwawo kroczyliśmy, oglądaliśmy drzewa i słuchaliśmy opowieści przewodnika.
Dojechaliśmy do Tlenia. Zatrzymaliśmy się w ośrodku i bardzo się wszystkim spodobało. Trampolina, boisko do siatkówki plażowej, koszykówki, piłki nożnej... Wzięliśmy swoje torby i czekaliśmy na pokoje. Chłopcy jako pierwsi się zakwaterowali, ponieważ pokoje dziewczyn były sprzątane, więc czekałyśmy. W tym oczekawianiu spacerowałyśmy po ośrodku. na tyłach był basen, nie za duży, ale ważne, że był i to ładny. Stał też stół do cymbergaja - wiecznie zajęty. Na przodzie był też sklepik  grzybek, gdzie siedziały nauczycielki i piły kawę. W dalszym ciągu czekania na pokoje poszliśmy na basen. Każdy był zadowolony. Następnie obiad - ryba, ziemniaki i surówka, oraz zupa ogórkowa - nie wszystkim smakował. I doczekałyśmy się pokoi. Numer 10 - czwartoklasistki, 8 - Gruglowa, Małgosia, Ewelina i Natalia, 7 - Ema, Ola, Róża, Paula, Kasia oraz ja. Każdemu, zarówno chłopakom i dziewczyną spodobały się pokoje. Tego samego dnia poszliśmy na plażę i lody. Płynęliśmy kajakami i w jeziorze, niektórzy nurkowali, inni uczyli się pływać. Wszyscy byli zadowoleni.
Wróciliśmy do ośrodka i mieliśmy dyskotekę! Niektórzy chcieli iść zamiast na dyskę to na basen, ale był filtrowany. Graliśmy w cymbergaja i chodziliśmy tańczyć od czasu do czasu. Niektórzy grali w piłkę nożną, jeszcze inni siedzieli w pokojach, jednakowoż są osoby, które podczas dyskoteki (po ok. 21) się świetnie bawili. A pierwsza noc nie była zła, niektórzy mówili przez sen, z czego pozostali mieli niezły ubaw, inni robili zieloną noc.

13.06.2013r. (dzień drugi)

O ósmej było śniadanie w formie Szweckiego stołu i z tego każdy był zadowolony.
Poszliśmy na  miasto i na plażę. Następnie, podczas powrotu z plaży odwiedziliśmy pizzerię i zamawialiśmy pizzę. Wróciliśmy do ośrodka, zjedliśmy kolację i część osób była w pokojach, inni grali w siatkówkę, jeszcze inni w cymbergaja, niektórzy byli na trampolinie... Ogólnie gry i zabawy sportowe na terenie ośrodka. Przyjechała pizza i rozeszliśmy się do pokoi. Spora część klasy była w pokoju B i tam graliśmy w butelkę.
Jeszcze tego samego dnia było ognisko. Inna szkoła śpiewała i jeden chłopak stamtąd tańczył, a u nas wszyscy rozmawiali i czekaliśmy kiedy będziemy mogli iść dokończyć grę w butelkę. Róża, która była przeziębiona pojechała do domu, bo mama ją zabrała. A my, gdy dowiedzieliśmy się, iż można iść do swoich pokoi puściliśmy się biegiem i nikogo nie było. Jednakowoż, podczas trwania ogniska wystąpiły objawy choroby. Czwartoklasiści wymiotowali. Była karetka, kilka osób zostało zabranych przez rodziców. Musieliśmy siedzieć w pokojach i jak by ktoś się źle poczuł -natychmiast jedna osoba z pokoju miała poinformować nauczyciela. Pojawiały się pierwsze objawy zatrucia pokarmowego. Kilka osób opuściło ośrodek.

14.06.2013r. (dzień trzeci)

Byliśmy w małym gronie osób. Zjedliśmy śniadanie, pochodziliśmy po pokojach, spacerowaliśmy po ośrodku i odbywały się gry i zabawy sportowe.
Wycieczkowicze się coraz gorzej czuli, przyjeżdżały karetki. W jednym z pokoi byłą urządzona kwarantanna. Przyjechali rodzice, sklepik, który był na terenie ośrodka został zlikwidowany.
Przyjechało 10pań z sanepidu. Badali sprawę.
Mieliśmy być w pokojach. Niektórzy (głównie chłopaki) byli na trampolinie. Inni przebywali w pokoju to B, to 7, jeszcze inni w 8, niektórzy byli w domach, parę osób było w karetkach, szpitalu, kwarantannie, pozostałych pokojach.
Dalszych losów już nie będę opisywać, były to bowiem rozmowy, patrzenie na wyjeżdżające karetki.... Przejdźmy do wyjazdu.
Na początku było nas 45, wróciło 26. Wszystkie organizmy były osłabione i to było widać. Jedni spali, inni leżeli, niektórzy rozmawiali. Ale każdy był słaby, miał mało energii i to było bardzo widoczne. Dojechaliśmy do Wudzyna, wzięlliśmy bagaże, każdy rozszedł się do swoich domów.

wtorek, 11 czerwca 2013

Uśmiechnięci? Nie zawsze, lecz przeważnie ;)

Było tak pięknie i słonecznie, że oczywistą sprawą jest, iż każdą przerwę spędzaliśmy na boisku ;)
Nestety, tylko na przerwach.
Podczas lekcji historii Pan rozdał nasze prace klasowe - 18 osób zadowolonuch ze swojej oceny, jedna twierdzi ,,może być'' a pozostałym się nie podoba ich stopień. Jednak te oceny niektórym niezbyt 'namąciły' w sredniej i nie wszyscy chcą poprawić swoje oceny jakie im wychodzą. Jednakowoż oceny bedą wystawione bodajże 14, a wtedy jest wycieczka i mieliśmy dziś ostatnią szansę na jakiekolwiek poprawki. Osiem osób chciałoby coś poprawić a to matematykę, przyrodę a nawet muzykę. No cóż, nie każdy jest we wszystkim dobry, tak jak Zielina. A wracając:
Nie było Angielskiego, ponieważ nie mieliśmy z kim go mieć. Dlatego czekaliśmy - oczywiście brojąc, hałasując itd. - aż Pani przyjdzie. Później, gdy trójka, czy dwójka z nas poszła do pokoju nauczycielskiego, gdzie Pani nie było.Spawdzaliśmy w liście zastępstw - nie było nic wspomniane o tym, z kim my mamy zastępstwo. Poszłam poinformować o tym kilka dziewczyn. razem z Emilą czmychnęłam znów do pokoju nauczycielskiego po klucz do 23, ponieważ po Polskim połowa klasy zostawiła tam plecaki. Pan Piostr, który nie wiedział czemu nie ma Pani dzwonił do niej, ale nie odbierała. Chcieliśmy, aby nas przygarnął, jednak on właśnie miał wracać do domu. Dał Zielinie klucz i on otworzył salę. Plecaki zostały zabrane. Mijscowi chcieli wracać do domu, ale o tym mógł zadecydować jedynie Pan dyrektor. Nikt nie chciał pójść, zgłosiłam się na ochotnika, dołącyzła do mnie Ola i Emilia. Niestety, Pana nie było w szkole. ,,No to klops''. W sumie, moglibyśmy usiąść na ławkach i rozmawiać szeptem, a Ci co chcieli np. graliby w ping-pong'a (Ola za ten pomysł nazwała mnie za mądrą, ale tylko przejełam się losem klasy, nie błysnbęłam mądrością), ale wtedy Pan postanowił nas 'przygarnąć'. Poszedł z nami na boisko i większość grała w dziada.

Wycieczka

Ostatni dzień przed wycieczką. Z ankiety przeprowadzonej na religii wynika:
- 3 osoby sa spakowane
- 13 osób jeszcze nie
- 5 osób prawie.

Wspomnienia

Powspominajmy stare dobre czasy, podczas pobytu np. w pierwszej kalsie!
Pamiętacie pasowanie na pierwszaków? Każdy miał swój wiersz, był po prostu bójki o to, aby mieć jak najdłuższy. Gęsiego wmaszerowaliśmy na salę. Każdy był w granatowej czapeczce i stroju apelowym. Wyglądaliśmy niczym absolwenci.
Wtedy naszym wychowawcą był nie kto inny jak Pan Piotr, który ma dziś urodziny i powitaliśmy go gromkim sto lat!
Jeszcze pierwszej lekcji nie było,a my już ustawieni (4dziewczyny - Ola, Emilia, Kasia i Karolina [ja]) przed pokojem nauczycielskim. Poprosiłyśmu Pana Piotra, żeby podszedł. Jakiś nauczyciel powiedział, iż go nie ma. Ale przyszedł i zaczęłyśmy śpiewać. Gdy reszta klasy to dostrzegła równierz się dołączyli i Pan się chyba zawstydził, uśmiechał się mróżąc oczy. A my do końca zaśpiewaliśmy uśmiechnięci.